‹ Skóra w stresie
Osoby chorujące na trądzik, atopowe zapalenie skóry czy łuszczycę doskonale wiedzą, że stres pogarsza stan skóry. Z kolei zły stan skóry napędza stres i błędne koło się zamyka. Nierzadko by z niego wyjść pacjent musi nauczyć się lepiej radzić sobie ze stresem.
Gęsia skórka lub rumieńce pod wpływem emocji to dowód na to, że skóra komunikuje się z układem nerwowym. Nie ma w tym nic dziwnego, bo pochodzą z tego samego listka zarodkowego – z ektodermy. W naskórku są wolne zakończenia nerwowe, które odbierają bodźce i przekazują je dalej, do układu nerwowego. Ta komunikacja jest dwustronna, bodźce z układu nerwowego także oddziałują na skórę.
Kortyzol szkodzi skórze
Badania dowodzą, że kortyzol upośledza syntezę lipidów w naskórku, przez co zaburza funkcjonowanie bariery skórnej. Skóra staje się bardziej wrażliwa, podatna na podrażnienia, często także na świąd. Ale to jeszcze nie wszystko! Pod wpływem stresorów z włókien nerwowych uwalniają się neuroprzekaźniki, czyli substancje za pośrednictwem których nerwy komunikują się z komórkami znajdującymi się w ich otoczeniu. Pobudzeniu ulegają m.in. komórki tuczne odpowiedzialne za reakcje alergiczne i zapalne, które zaczynają wydzielać substancje o działaniu prozapalnym. Powstaje stan zapalny, dokładnie taki sam jak ten, który wywołują bakterie czy wirusy, ale w tym przypadku sprowokowany stresem.
Od trądziku do depresji
Dla pacjenta dotkniętego przewlekłą chorobą skóry, jej pogarszający się stan jest olbrzymim stresem. Szczególnie jeśli zmian skórnych nie można schować pod ubraniem. A przecież we współczesnej kulturze wygląd jest wizytówką człowieka. Dermatolodzy potwierdzają, że wielu ich pacjentów z powodu trądziku, łuszczycy czy AZS wycofuje się z życia społecznego. Szczególnie u młodzieży, która żyje w wyidealizowanym świecie mediów społecznościowych, niedoskonałości skóry, które nie chcą zniknąć, pomimo leczenia, są przyczyną stanów depresyjnych lub lękowych, a nawet myśli samobójczych. Niestety, zadręczanie się złym stanem skóry nie pomaga. Przeciwnie, powoduje zwiększanie wydzielania hormonów stresu przez nadnercza. Te dodatkowo pogłębiają istniejący już stan zapalny i powodują zaostrzenia choroby.
Nie pomagają antybiotyki, retinoidy i specjalistyczna pielęgnacja. Choć lekarz i pacjent robią co w ich mocy, skóra wygląda coraz gorzej. Doświadczeni dermatolodzy wiedzą, że błędne koło może przerwać konsultacja psychologiczna lub psychiatryczna. Czasem konieczne jest wręcz leczenie farmakologiczne depresji lub stanów lękowych albo psychoterapia. Często pomaga sama rozmowa ze specjalistą o stresie i tym, co pacjent może zrobić, by radzić sobie z nim lepiej. Gdy wewnętrzne napięcie uda się obniżyć, stan skóry niespodziewanie się poprawia.
Nerwy na wodzy
Choć antydepresanty, psychoterapia lub trening radzenia sobie ze stresem nie leczą trądziku, łuszczycy i AZS, to jednak obniżają poziom kortyzolu w organizmie, zmniejszając stan zapalny. Dzięki temu objawy skórne bardzo często łagodnieją.
Warto pamiętać, że w odzyskaniu równowagi psychicznej pomóc mogą także psychobiotyki, które obniżają stężenie kortyzolu we krwi. Tu znajdziesz informacje o tym, jakie szczepy wybrać: https://psychobiota.pl/psychobiotyki-ktore-szczepy-wybrac/.
Przeczytaj więcej:
Autorką tekstu jest Katarzyna Koper – dziennikarka, popularyzatorka wiedzy o zdrowym stylu życia z dyplomem psychodietetyka. Fascynuje ją nutrigenomika, czyli wpływ niektórych składników pożywienia na ekspresję genów. Wierzy, że dobra dieta, umiar i aktywność fizyczna to filary długowieczności.