Jestem adoptowana
Jestem adoptowana. Kiedy miałam 13 lat w pełni to do mnie dotarło. Nie spodziewałam się tego. To było dla mnie jak cios poniżej pasa. Był to też dla mnie trudny czas, bo zaczęłam dojrzewać. Wraz z tą wiadomością zaczęłam się gorzej uczyć, kłótnie z rodzicami adopcyjnymi były ciągle nie ważne o co… Zaczęłam pytać samą siebie i szukać odpowiedzi na pytania kim jestem i skąd jestem?
Kiedyś wyjechałam na ferie i na tym wyjeździe zaczęłam się z nudów, ot tak po prostu, bawić szpilką, nakłuwając palce. Nigdy nie przypuszczałabym, że to będzie miało dla mnie, aż tak złe skutki. Ku zaskoczeniu spodobało mi się to; ten ból, widok krwi…
W tym wieku również padam ofiarą molestowania. Jednak nie zdawałam sobie z tego wtedy sprawy, że to, co ten ktoś mi robił było złe.
Po pierwszym cięciu były kolejne. Wiedziałam że, kiedy jest mi ciężko, kiedy nie potrafię sobie poradzić z napięciem, to cięcie jest jedynym wyjściem, a żyletka staje się moją dobrą przyjaciółką. Zaczęłam też oglądać filmiki o samookaleczeniach.
Miałam obniżony nastrój, każdego wieczoru płakałam… W dzień, w szkole nie potrafiłam skupić się na nauce… Po szkole spałam, żeby nie rozmawiać z nikim. Zaczęłam się izolować od innych. Kiedy znajomi szli na imprezy, ja siedziałam w domu…
Niedługo potem połknęłam 40 tabletek różnych leków i wylądowałam z próbą samobójcza na oddziale pediatrycznym.
Potem już tylko wszystko się powtarzało – kłótnie z rodzicami cięcie, tabletki… W końcu wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym.
Nie czułam żadnego wsparcia ze strony bliskich… Czułam się sama i nie potrzebna nikomu, jak dodatkowy ciężar dla innych.
Leki mi nie pomagały, czułam się po nich gorzej. Miałam wrażenie, że w szpitalu trzymają mnie, bo muszą i tylko faszerują lekami. Przez nie bardzo przytyłam i dlatego po dziś dzień tak bardzo siebie nienawidzę….
Niestety z chorobą zmagam się do dziś, jednak bardzo dobrze ją ukrywam. Jestem sama, ale staram się szukać pozytywów i walczyć o lepsze jutro. Uczęszczam na psychoterapię i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wygrać z depresją…
Ewa lat 18